joomla templates top joomla templates template joomla

Bóg uratował mnie od braku przebaczenia

Figurka Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy.

 

Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że spotkam Boga w sposób, w jaki to się stało, uśmiechnęłabym się drwiąco, chociaż uważałam się za osobę wierzącą.

 

Pochodzę z tzw. „normalnego katolickiego polskiego domu”, w którym dzieci musiały zasłużyć na miłość rodziców, nieosiągalnych fizycznie i emocjonalnie. Kara cielesna była na porządku dziennym, tak jak i zaglądanie ojca do kieliszka, czy wieczne użalanie się nad sobą matki.

Na studiach mocno poluzowała się moja relacja z Bogiem, a w życiu zawodowym prowadzonym po studiach, niemal całkowicie się od Niego oddaliłam. W kościele raczej bywałam, niż byłam.

Zamieszkałam w wielkim mieście za granicą, miałam głowę pełną ideałów i marzeń o wielkiej karierze. Spragniona miłości poznawałam coraz dziwniejsze osoby, coraz bardziej samotna i poraniona. Aż pojawił się on… żonaty, co prawda, ale zapewniał, że mnie kocha; dzieci nie miał, dla mnie zostawił żonę.

Po pewnym czasie rozrywkowej znajomości zaszłam w ciążę… niechcianą oczywiście, bo kolidowała z moimi planami, karierą. Nie mówiąc nic nikomu postanowiłam usunąć „kłopot”. Znalazłam lekarza. Nigdy nie zapomnę pogardy w jego spojrzeniu. Pogardy dla tego na co się zdecydowałam, choć przecież zgodził się „pomóc mi z problemem”.

Bóg ratował mnie całe życie, ale wtedy uratował mnie przed aborcją. Przed zabiegiem ciąża sama obumarła…

Postanowiłam skończyć znajomość, ale mój ówczesny partner nie odpuścił. Szantażował mnie emocjonalnie, bo dla mnie zostawił żonę, swoje życie, pracę, bo zaszłam w ciążę, bo straciłam dziecko. Grał na moich uczuciach, wyrzutach sumienia, o wszystko obwiniał, nie pytał czego ja potrzebuję, liczyło się czego on chce. Przestałam mieć swoje zdanie.

Po niedługim czasie znowu zaszłam w ciąże, ale tym razem nie miałam już dość siły, żeby próbować ją usunąć. Zrozpaczona urodziłam. Wzięliśmy ślub i wtedy rozpoczął się jeszcze większy koszmar. Mój ówczesny partner nie uniósł ojcostwa. Jeszcze większe awantury, wyrzuty, zrzucanie odpowiedzialności, nękanie psychiczne, samookaleczenia na moich i dziecka oczach. Nie płakałam, uważałam, że moim obowiązkiem jest stworzyć dziecku dom z obojgiem rodziców. Nie docierało do mnie w jakiej ruinie stało moje życie. 

W tym stanie moje małżeństwo dobrnęło do epicentrum, kiedy to mój mąż sam złożył dokumenty rozwodowe, jak twierdził, za moją niesubordynację. Prawdziwym powodem była kolejna księżniczka i jego nowe lepsze życie w tle.

Uwolnił mnie od siebie, ale pozostawił z poszarpaną psychiką, duszą, z depresją i silnymi stanami lękowymi. Rozpoczęłam psychoterapię, ale stany lękowe nie ustępowały. Bałam się własnego cienia. Przy życiu trzymała mnie tylko miłość do dziecka i świadomość odpowiedzialności za nie.

 

Zmęczona życiem, swoimi wyborami, bezsilna i zrozpaczona udałam się do Matki Bożej Kębelskiej.

 

Bóg ratował mnie całe życie, ale wtedy uratował mnie przed sobą. Nie miałam siły żeby żyć, ani odwagi, żeby umrzeć. Zmęczona życiem, swoimi wyborami, bezsilna i zrozpaczona udałam się do Matki Bożej Kębelskiej.

Wołałam i błagałam Boga ze wszystkich sił o pomoc, a On mnie podniósł, dał mi swoją Matkę, żeby przytuliła mnie do serca i już nigdy nie zostawiła.

Moje sprawy powoli zaczęły się rozwiązywać. Zostałam uwolniona od stanów lękowych. Bóg sam stawiał na mojej drodze ludzi, którzy mnie prowadzili, wspierali. Przyprowadził mnie również do miejsca, w którym mogłam zobaczyć dlaczego dokonałam tak destrukcyjnych życiowych wyborów. Przypomniałam sobie moje dzieciństwo, zobaczyłam swoich rodziców, już nie w tak różowym świetle i poczułam straszliwy ból. Nie mogłam znaleźć w sercu przebaczenia zwłaszcza dla matki. Nie rozumiałam dlaczego znęcała się nad nami psychicznie i fizycznie. Nie chciała o tym rozmawiać, wydawało się, że nie widzi problemu.

 

Wołałam i błagałam Boga ze wszystkich sił o pomoc, a On mnie podniósł, dał mi swoją Matkę, żeby przytuliła mnie do serca...

 

Bóg ratował mnie całe życie, ale wtedy uratował mnie przed brakiem przebaczenia. W pewien wigilijny dzień, pochłonięta przygotowaniami, nie zauważyłam nadejścia „burzy”. Święta spędzałam u rodziców, byli także inni członkowie rodziny. Pomiędzy nimi doszło do strasznej kłótni. Padły okrutne słowa. Pojawiły się gniew i agresja. W epicentrum zamieszania stała moja mama. Prosiłam Boga w sercu zrób coś, przecież to wigilia Twojego przyjścia. Na co Bóg odpowiedział: to ty coś zrób. Rzuciłam się więc na kolana przed swoją matką (pomyślałam, że jeżeli Ojciec Dolindo* mógł tak robić, to i ja mogę). Przeprosiłam ją za całe swoje życie i poprosiłam o wybaczenie. Ona ze łzami w oczach podniosła mnie z kolan i powiedziała coś, co skruszyło mój brak przebaczenia za dzieciństwo, powiedziała: „wychowałam was jak umiałam, nie umiałam lepiej”.

 

Bóg uratował mnie od braku przebaczenia, braku miłości i ratuje nadal. Jego sposoby nie są lekkie, proste i przyjemne.

 

Bóg uratował mnie od braku przebaczenia, braku miłości i ratuje nadal. Jego sposoby nie są lekkie, proste i przyjemne. Prowadzi na wysypisko śmieci naszej duszy, daje łopatę i mówi, to teraz będziemy szukali złota, oboje, nie zostawię Cię.

 

* Przyp. red.: Ojciec Dolindo - włoski kapłan, mistyk. Autorka świadectwa przytacza tutaj sytuację, gdy Ojciec Dolindo klęknął przed osobą, która go zraniła i w swej pokorze prosił o przebaczenie. Więcej w książce: „Jezu Ty się tym zajmij” Joanny Bątkiewicz-Brożek.

 

Elżbieta

Artykuły:

Zamów Książkę nr 1

Zamów Książkę nr 2

VideoBlog Guadalupe

Logowanie

Wyłącznie dla członków Wspólnoty i jej Dzieł. Informacje: admin@guadalupe.com.pl

Kontakt

e-mail zespół:
zespol@guadalupe.com.pl
administrator strony: admin@guadalupe.com.pl