joomla templates top joomla templates template joomla

Rodzina w świetle listu św. Jana Pawła II Gratissimam Sane cz. 2

 

Tylko łaska Chrystusa jest gwarantem trwałości i świętości małżeństwa i rodziny.

 

Jan Paweł II postrzegany był jako wizjoner, geopolityk, filozof, konserwatysta... Jednakże niezależnie od miana, jakim go określano, był to człowiek zmagający się ze zwierzchnościami tego świata o prawdziwe dobro człowieka, dobro widziane oczami Boga.

 

Teksty, które wyszły spod jego pióra, może nie są proste ani w treści, ani w formie, ale warto się nad nimi pochylić, choćby nawet jeden akapit przyszło nam czytać kilkanaście razy.

Często, kiedy staramy się zrozumieć zamysł Boży w życiu swojej czy innej rodziny, dochodzimy do sprzecznych wniosków. Skoro Bóg jest Miłością i Absolutem, to dlaczego dopuszcza do tylu cierpień, dlaczego ich nie skróci, nie zabierze? Czym zawiniliśmy, że urodziliśmy się w takiej rodzinie, środowisku, czasie…? Kiedy zagłębiam się w naukę Św. Jana Pawła II, w Jego życiorys i świadectwa o Nim, dochodzę do wniosku, że Bóg nigdy nie chciał zła dla swoich dzieci, ale nie może gwałtem ustawiać świata, który nie godzi się na Jego rozwiązania. Bóg nie spuści cegły na głowę pijanemu, który zamierza wsiąść za kierownicę pojazdu, bo szanuje jego wybory. Bóg nie złamie ci ręki, którą chcesz przylać swojemu dziecku, nie utnie ci języka, kiedy odbierasz godność słowem żonie czy mężowi. Bóg zawsze daje szansę swoim dzieciom, czasami upomni je rózgą cierpienia, bo żaden inny język do nich nie dociera, ubogaci je niedostatkiem, bo może dobrobyt zostałby przez nie nierozsądnie wykorzystany. Nie wiesz, co by było, gdyby twoi przodkowie prawdziwie żyli Dekalogiem, jakie teraz miałbyś życie, gdybyś nie ponosił konsekwencji ich wyborów. Czy żyli w całkowitej zgodzie z Wolą Boga? Czy ty żyjesz w takiej zgodzie? Ale całkowitej, ufnej, dziecięcej? Bóg na tyle szanuje wolny wybór człowieka, że pozwala mu grzeszyć, choć to doprowadziło Jezusa na Krzyż. Cierpienie zawsze mnie ubogaca, choć w pierwszym momencie go nie rozumiem, nie akceptuję, drażni mnie. Później zaczynam się z nim zgadzać, choć nadal mi się nie podoba, ale kiedy całkowicie skapituluję i mu się poddaję, to okazuje się, że coś się zmienia… Przeważnie powoli, gdyż zapewne moja psychika nie byłaby w stanie udźwignąć tempa i ilości zmian. A w końcowej fazie, kiedy widzę owoce, moja niecierpliwość mnie zawstydza… Bóg naprawdę zna mnie lepiej i nawet nie zezwala, abym samą siebie oceniała, bo są zakamarki mojej podświadomości, pamięci, życia, których ja sama nie znam, więc jak mogę sprawiedliwie siebie ocenić?

Jeżeli na rady papieża Polaka dotyczące życia czy rodziny spogląda się bez ufności, a wręcz z podejrzliwością o dewotyzm, o nadmierną surowość, odrealnienie – to znaczy, że bardzo głęboko utknęło się w zamyśle tego świata i należy przyjrzeć się swojemu wnętrzu, czy oby na pewno gości tam szczęście, radość i pokój obiecane przez Stwórcę.

 

Człowiek współczesny słucha chętniej świadków niż nauczycieli, a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami.

 

Wybór tekstów z listu Gratissimam Sane

Paweł VI powiedział, że „człowiek współczesny słucha chętniej świadków niż nauczycieli, a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami”. Skarbiec rodziny należy w Kościele też przede wszystkim do świadków, do tych wszystkich ojców i matek, synów i córek, którzy poprzez rodzinę odnaleźli drogę swego ludzkiego i chrześcijańskiego powołania, a Święta Rodzina jest początkiem tylu innych świętych rodzin.

 

Święta Rodzin centrum Nowego Przymierza. 

Józef z rodu Dawida był oblubieńcem Maryi w znaczeniu izraelskiej tradycji. Maryja była przyrzeczoną mu małżonką. Józef miałby prawo myśleć o Niej w kategoriach żony i matki swoich dzieci. Bóg wkracza jednak w ten oblubieńczy układ swoją własną inicjatywą: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” (Mt 1, 20). Józef jest świadom, widzi własnymi oczyma, że w Maryi poczęło się nowe życie, które nie pochodzi od niego. Jako człowiek sprawiedliwy, zachowujący Prawo Starego Przymierza, które w tym przypadku nakładało obowiązek rozwodu, „zamierzał oddalić Ją potajemnie” (Mt 1, 19). Wysłaniec Boży uświadamia mu jednak, że to byłoby przeciwne jego powołaniu. Domaga się od niego, aby przyjął Maryję oraz Jej Syna pod dach swojego domu w Nazarecie. Józef przyjmuje to Boskie przesłanie i postępuje według tego, co mu polecono (por. Mt 1, 24). Dzięki temu tajemnica Wcielenia, a wraz z nią również tajemnica Świętej Rodziny, zostaje gruntownie wpisana w oblubieńczą miłość mężczyzny i kobiety, a pośrednio w genealogię wszystkich ludzkich rodzin. Rodzina istotnie znajduje się w centrum Nowego Przymierza.

 

Zagrożenie życia

Fakt, że Jezus jako rodzące się Dziecko został prawie od pierwszego dnia postawiony w obliczu zagrożenia swojego życia, ma wymowę profetyczną: jako Dziecię jest „znakiem, któremu sprzeciwiać się będą”, a także niewinne niemowlęta betlejemskie wymordowane z rozkazu Heroda, stały się wedle starożytnej liturgii Kościoła uczestnikami narodzenia Chrystusa oraz Jego męki odkupieńczej. Ta prawda mówi też o wielkości zagrożenia, jakim jest każdy zamach na życie dziecka nienarodzonego, i to w łonie własnej matki. Prawo Boże w stosunku do życia ludzkiego jest jednoznaczne i kategoryczne. Bóg zakazuje: „Nie zabijaj” (por. Wj 20, 13). Żaden ludzki prawodawca nie może więc powiedzieć: „wolno ci zabijać”, „masz prawo zabijać” czy nawet „powinieneś zabijać”. Zjawiskiem nie mniej niebezpiecznym są dzisiaj ustawodawstwa, które nie respektują prawa do życia od chwili poczęcia. Prawo do życia staje się w ten sposób udziałem wyłącznie ludzi dorosłych, którzy mogą także w parlamentach przeprowadzać swoje plany i realizować własne interesy. Prawo do życia zostaje odmówione ludziom nienarodzonym. I czyż nie pozostaje wydarzeniem proroczym to, że zwiastowanie narodzin Chrystusa szło w parze z zagrożeniem Jego życia? Tak, Jego życie też było zagrożone od początku. Było to zagrożenie nowonarodzonego Dziecka, Syna Człowieczego, który równocześnie był Synem Bożym. Jego życie również od początku było zagrożone i tylko cudem uniknęło śmierci.

 

Czyż nie pozostaje wydarzeniem proroczym to, że zwiastowanie narodzin Chrystusa szło w parze z zagrożeniem Jego życia?

 

Rodzina w kontekście działalności Jezusa

Jezus na początku swej misji jest w Kanie Galilejskiej. Jest na przyjęciu weselnym wraz z Maryją i swymi pierwszymi uczniami (por. J 2, 1-11). Ukazuje tą obecnością, jak bardzo prawda rodziny wpisana jest w Boże Objawienie i w dzieje zbawienia. Jezus poprzez pierwszy „znak”, jaki tam uczynił, zamieniając wodę w wino, pokazał, że rodzina stoi w centrum Jego uwagi i troski. Nie pozwala, by nowożeńcy zostali narażeni na upokorzenie i zniesławienie już u początku swej drogi małżeńskiej. Jest to ukazanie Bożej miłości, która jest troskliwa jak miłość matki do swego dziecka. Nie jest to nade wszystko miłość karząca, jest to miłość wybaczająca, miłość, która pochyla się nad człowiekiem jak ojciec nad marnotrawnym synem, miłość, która dźwiga człowieka, czyni go uczestnikiem życia Bożego. Miłość zdumiewająca, która podnosi człowieka z dna upadku i odnawia w nim godność, miłość niezwykła, o której przedtem nic nie wiedział cały pogański świat.

Ta miłość, którą Oblubieniec „do końca umiłował” Kościół, sprawia, że jest on stale na nowo święty w swoich świętych. Równocześnie nie przestaje być Kościołem grzeszników. Grzesznicy bowiem, „celnicy i nierządnice”, zostali powołani do świętości, jak stwierdza sam Chrystus w Ewangelii (por. Mt 21, 31). Wszyscy są powołani do stania się Kościołem chwalebnym, świętym i nieskalanym.

 

W Papieskim Marszu Wdzięczności ulicami Lublina 2 kwietnia 2023 wzięło udział wiele rodzin, dziękując Papieżowi za jego troskę o małżeństwo, rodzinę i godność każdego ludzkiego życia.

 

Jezus głosi prawdę o małżeństwie, gdy rozmawia z faryzeuszami i wyjaśnia, że miłość, która jest z Boga, jest równocześnie źródłem głębokich i radykalnych wymagań. O wiele mniej wymagający wydawał się Mojżesz, który pozwolił dawać listy rozwodowe. Kiedy podczas znanej kontrowersji faryzeusze powołują się na Mojżesza, Chrystus mówi: „Od początku tak nie było” (Mt 19,8). I  przypomina: Ten, który stworzył człowieka, stworzył go mężczyzną i niewiastą i rzekł: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24). Z logiczną konsekwencją Chrystus dodaje:A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19, 6). A na ich sprzeciw i powołanie się na Mojżesza odpowiada: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było” (Mt 19, 8). Jezus wraca do tego „początku”, tam odnajduje ów pierwotny zamysł Boży, na którym opiera się rodzina, a przez nią cała historia ludzkości. Ale ta wspaniała prawda jest po ludzku trudna do przyjęcia i realizacji. Można się było nie dziwić Mojżeszowi, który ustępował swoim rodakom, skoro także i Apostołowie – słysząc, co Jezus mówi – odpowiadają:Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić” (Mt 19, 10). Jezus pozostaje przy Boskim wymaganiu postawionym ludziom od początku, dla dobra mężczyzny i kobiety, rodziny i całego społeczeństwa. Człowiek z natury jest leniwy, dlatego tak szybko rezygnuje z walki o swoje małżeństwo i rodzinę, a wszak najpiękniejsze i najtrwalsze owoce powstają w trudzie i znoju.

Jest rzeczą znamienną, że w Kazaniu na Górze Chrystus, nawiązując do szóstego przykazania, powiedział: Słyszeliście, że powiedziano: „Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5, 27-28). W stosunku do Dekalogu, który bronił tradycyjnej spoistości małżeństwa i rodziny, słowa te wyrażają ogromne przesunięcie w przyszłość. Jezus wskazuje podłoże i źródło grzechu cudzołóstwa. To źródło leży wewnątrz człowieka. Wyraża się ono w sposobie patrzenia, w sposobie myślenia, w którym dominuje pożądanie. Przez pożądanie człowiek przywłaszcza sobie drugiego człowieka, który nie jest jego, który należy do Boga. Chrystus mówi do współczesnych sobie, ale mówi to jednocześnie do ludzi wszystkich stuleci i pokoleń, a w szczególności do naszego pokolenia i współczesnej cywilizacji konsumpcji i użycia.

Można zapytać: dlaczego Chrystus w Kazaniu na Górze wypowiedział się w sposób tak wymagający? Odpowiedź jest zupełnie jednoznaczna: Chrystus chciał zabezpieczyć świętość małżeństwa i rodziny, chciał zabezpieczyć pełną prawdę o osobie ludzkiej i jej godności.

 

Miłość, aby była piękna, musi być darem Bożym, musi być zaszczepiona w sercach ludzkich przez Ducha Świętego i stale w nich podtrzymywana.

 

Eucharystia siłą rodziny

Drogie rodziny, musicie przeto być odważne. Musicie być zawsze gotowe do tego, aby dać świadectwo owej nadziei, która jest w Was (por. 1 P 3, 15), którą w Waszym sercu zakorzenił przez swą Ewangelię Dobry Pasterz. Nie lękajcie się żadnych zagrożeń! Boże moce są niepomiernie większe od Waszych trudności! Niepomiernie większa od zła, które zakorzeniło się w świecie, jest moc Sakramentu Pojednania; Ojcowie Kościoła nazywali ten sakrament „drugim Chrztem”. Niepomiernie większa od zepsucia, któremu ulega świat, jest Boska moc Sakramentu Bierzmowania, który otrzymujemy po Chrzcie, i niepomiernie większa jest nade wszystko moc Eucharystii.

Eucharystia jest przedziwnym sakramentem, który Chrystus zostawił nam, abyśmy mieli życie i mieli je w obfitości (por. J 10, 10). Obfitość oznacza obfitości łaski, abyśmy umieli cieszyć się z tego, co mamy, co dostajemy od Ojca w ilości i rodzaju, które są dla nas wystarczające i nie kuszą nas do próżności czy innej zguby.

Czyż Chrystus nie ustanowił Eucharystii na sposób rodzinny, podczas Ostatniej Wieczerzy? Tak jak Wy spotykacie się przy posiłkach i jesteście sobie bliscy, tak i Chrystus jest Wam bliski. Nie ma innej mocy i innej mądrości, przez którą moglibyśmy być zbawieni i przez którą moglibyśmy przyczynić się do zbawienia innych. Nie ma innej mocy, przez którą moglibyście również i Wy, drodzy rodzice, wychowywać Wasze dzieci albo w odpowiednim momencie zacząć wychowywać samych siebie. Ta wychowawcza moc Eucharystii potwierdziła się poprzez pokolenia i stulecia.

 

 

Eucharystia jest siłą i źródłem życia rodziny chrześcijańskiej.

 

Rodzina jako Kościół domowy

Rodzina sama jest wielką Bożą tajemnicą. Jest jako Kościół domowy, w którym przeżywa się miłość małżeńską, rodzicielską, siostrzaną i braterską, miłość, która jest wspólnotą osób i pokoleń, miłość ludzką, która jest nie do pomyślenia bez Oblubieńca, bez tamtej miłości, którą On pierwszy umiłował do końca. Również i małżonkowie, tylko miłując „do końca”, mogą być uczestnikami tej miłości, tej „wielkiej tajemnicy”. Albo stają się jej uczestnikami, albo też w ogóle nie wiedzą, co to znaczy miłość. Nie wiedzą, co sobie wzajemnie ślubowali, do czego się wzajemnie zobowiązali, nie wiedzą, za co są wspólnie odpowiedzialni. A to zawsze jest dla nich wielkim zagrożeniem.

Paweł apostoł powiedział do mężów: „Niechaj [...] każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego!”. Następnie dodaje: „A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża!” (Ef 5, 33). W sposób wymowny św. Paweł wypowiada dalsze słowa zachęty, nawiązując do czwartego przykazania:Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo to jest sprawiedliwe. Czcij ojca twego i matkę – jest to pierwsze przykazanie z obietnicą – aby ci było dobrze i abyś był długowieczny na ziemi. A [wy], ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie je stosując karcenie i napominanie Pańskie!” (Ef 6, 1-4).

Ta wspaniała synteza Pawłowa na temat „wielkiej tajemnicy” jest poniekąd sumą nauki o Bogu i o człowieku.

Miłość, aby była piękna, musi być darem Bożym, musi być zaszczepiona w sercach ludzkich przez Ducha Świętego i stale w nich podtrzymywana (por. Rz 5, 5). Kościół jest tego świadom, gdy w Sakramencie Małżeństwa prosi Ducha Świętego o nawiedzenie ludzkich serc.

 

Miłość, aby była piękna, musi być darem Bożym.

 

Sąd

Nasza wiara mówi nam, że Jezus Chrystus, „który siedzi po prawicy Ojca”, przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Równocześnie św. Jan Ewangelista zapewnia nas, że Chrystus nie został posłany na świat po to, by świat potępić, ale by świat został przez Niego zbawiony (por. J 3, 17). Na czym więc polega sąd?

Sędzia jest Oblubieńcem Kościoła i ludzkości i dlatego sądzi tak, jak słyszymy: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego [...]. Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25, 34-36). Oczywiście, że tę listę można przedłużyć i znalazłaby się w niej niezliczona liczba spraw, które składają się na życie małżeńskie i rodzinne. Na pewno znalazłoby się tam także takie zdanie: „Byłem dzieckiem nienarodzonym i przyjęliście Mnie, pozwoliliście Mi się urodzić. Byłem dzieckiem i staliście się dla mnie rodziną. Byłem dzieckiem osieroconym, a adoptowaliście Mnie, wychowując jak własne dziecię”. I jeszcze dalej: „Pomagaliście wątpiącym i zagrożonym matkom przyjąć dziecię nienarodzone i urodzić, pomagaliście wielodzietnym rodzinom, rodzinom w różnorodnych trudnościach utrzymywać i wychowywać potomstwo, którym Bóg je obdarzył”.  Lista jest długa i bardzo zróżnicowana.

Ale wiemy, że w Mateuszowym opisie Sądu Ostatecznego jest także ta druga lista, groźna i przerażająca: „Idźcie precz ode Mnie [...]. Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie” (Mt 25, 41-43). I na tej liście znajdą się z pewnością także inne fakty, w których Jezus chce się utożsamić z człowiekiem odrzuconym. On utożsamia się z opuszczoną żoną czy mężem, z poczętym i odrzuconym dzieckiem:Nie przyjęliście Mnie!”. Również i ten sąd idzie poprzez dzieje naszych rodzin, przez dzieje narodów i ludzkości. Chrystusowe: „Nie przyjęliście Mnie” odnosi się również do instytucji społecznych, rządów i organizacji międzynarodowych.

Podsumowanie

Poprzez rodzinę toczą się dzieje człowieka, dzieje zbawienia ludzkości. Prosimy Jezusa Chrystusa, ażeby On sam nam to powtórzył mocą i mądrością swojego Krzyża (por. 1 Kor 1, 17-24), aby ludzkość nie dała się zwieść pokusie „ojca kłamstwa” (por. J 8, 44), który otwiera przed nią stale szerokie i przestronne drogi, pozornie łatwe i przyjemne, pełne jednak zasadzek i niebezpieczeństw. Obyśmy szli zawsze za Tym, który jest „drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6). Niechaj Święta Rodzina, ikona i wzór każdej ludzkiej rodziny, pomoże postępować każdemu w duchu Nazaretu; niech pomoże postępować każdej rodzinie pogłębić świadomość własnego posłannictwa w społeczeństwie i Kościele przez słuchanie słowa Bożego, modlitwę i braterskie współżycie! Niech Maryja, Matka pięknej miłości i Józef, Opiekun Odkupiciela, towarzyszą wszystkim swą stałą opieką.

 

 

Ojcowska i macierzyńska troska o dziecko, już od jego poczęcia, jest wpisana w istotę powołania rodziny.

 


Źródło:

Jan Paweł II, List Do Rodzin Gratissimam Sane; https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/listy/gratissimam.html

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

 

Jolanta Adamczak

Inżynier budownictwa. Należy do Wspólnoty Rodzin Guadalupiańskich.

Artykuły:

Zamów Książkę nr 1

Zamów Książkę nr 2

VideoBlog Guadalupe

Logowanie

Wyłącznie dla członków Wspólnoty i jej Dzieł. Informacje: admin@guadalupe.com.pl

Kontakt

e-mail zespół:
zespol@guadalupe.com.pl
administrator strony: admin@guadalupe.com.pl